Inż. Marian Wieleżyński
Żył w latach 1879-1945. Fascynująca postać z historii Polski, postać bohatera, myśliciela, fachowca, budowniczego Zagłębia Borysławskiego, działacza społecznego, patrioty, przywódcy; postać, która realizowała dobro wspólne, tworzyła nowatorskie systemy oraz szanowała każdego człowieka pracy.
Gdy młody inżynier chemik Marian Wieleżyński podejmował pracę w Zagłębiu Borysławskim, przyświecały mu dwa cele nadrzędne: rozwój polskiego przemysłu i zmiana stosunków między pracą a kapitałem.
Ojciec Mariana zginął w katastrofie kolejowej, gdy ten miał 4 lata i matka przeniosła się wraz z synem do domu ojca w Ołomuńcu na Morawach. Tu Marian zaczął chodzić do szkoły i wcześnie objawił swą pasję poznawczą pochłaniając dużą ilość książek. Ujęty tym miejscowy rabin – popowstaniowy emigrant z okolic Nieświeża – pozwolił mu korzystać ze swojej biblioteki. W niej zapoznał się młody Wieleżyński z encykliką Rerum Novarum i z pracami ekonomisty szwajcarskiego Sismondiego, który jako jeden z pierwszych proponował łagodzenie przeciwności między kapitałem a pracą. Weleżyński: „Dla mnie dążeniem każdego człowieka powinna być praca na własnym. Jeśli robotnik rolny może marzyć o zdobyciu własnego kawałka ziemi i o gospodarowaniu wedle swojego upodobania, robotnik fabryczny nie może o tym marzyć, aby posiadać na własność cuda nowoczesnej techniki, natomiast może i powinien myśleć o tym, aby stać się współwłaścicielem przedsiębiorstwa, w którym pracuje. Kiedy po studiach zacznę swoją pracę w wybranym zawodzie, postanowiłem robić, co potrafię, aby zmienić stosunek pracy do kapitału, czyli zasadniczych czynników produkcji – dziś walczących – na świadome współdziałanie.“
W 1916 r. pierwsi pracownicy stworzonego przez Wieleżyńskiego przedsiębiorstwa nazwanego „Gazoliną”, stali się jego współwłaścicielami. Spółka rozwijała się w rekordowym tempie płacąc z czasem najwyższe w Polsce dywidendy. Wieleżyński wypracował bowiem nowoczesne zasady akcjonariatu pracowniczego.
W latach 30-tych prezydent Mościcki i minister Kwiatkowski wykorzystywali doświadczenie Gazoliny przy prywatyzacji przejętego od Niemców koncernu „Wspólnota Interesów” na Górnym Śląsku. Gazolina wywarła wpływ na koncepcje ekonomiczne Stanisława Grabskiego. Papież Pius XI zapraszał Wieleżyńskiego na konsultacje przy redagowaniu encykliki Quadragesimo Anno – wprowadzającej akcjonariat pracowniczy do katolickiej nauki społecznej. Podczas II Wojny Św. zabiegał o informacje o Gazolinie generał de Gaulle.
Wiele osób pracujących z Wieleżyńskim służyło w Legionach. Podczas wojny polsko–ukraińskiej część kadr Gazoliny zasiliła ochotniczą kompanię borysławską porucznika Maczka, późniejszego generała. Jednym z pierwszych pracowników Gazoliny był Tomasz Arciszewski, później premier rządu emigracyjnego. Szef związku zawodowego borysławskich nafciarzy, Franciszek Haluch został ministrem tegoż rządu. Wiceprezesem Gazoliny był Ignacy Mościcki.
Wieleżyński przekonywał Borysławskich nafciarzy, „że zbrodnią jest palenie gazu ziemnego w pochodniach”. Niewielki to odnosiło skutek. „Twarde głowy, myślące tylko o nabijaniu sobie kieszeni” nie reagowały nawet, gdy pokazywał im butelkę z przeźroczystym płynem powstałym ze skraplania cięższych frakcji tzw. „mokrego gazu ziemnego”. Była to właśnie gazolina.
W listopadzie 1918 Wieleżyński, jako polski komisarz rządowy Borysławia, został internowany przez Ukraińców w obozie w Kołomyi i aż do maja był w firmie nieobecny. Gdy wrócił, zastał firmę w jak najlepszym porządku. Pracownicy, w liczbie 45, sami ją prowadzili. Ta próba skłoniła Mariana Wieleżyńskiego do nadania akcjonariatowi ram formalnych, co zostało zrealizowane w 1920 roku.
Dla Wieleżyńskiego wyznacznikiem był interes polskiego przemysłu. Dlatego przeciwstawiał się zarówno Żydom jak i Polakom, którzy w służbie obcego kapitału sabotowali rozwój polskich inicjatyw.(…) Odmówił wstąpienia do loży masońskiej, wyjaśniając, „że nie może służyć pod rozkazami ludzi sobie nie znanych, którzy kierują sprawami polskiego przemysłu spoza kraju i wyłącznie we własnym interesie”.
Popierał też właścicieli małych rafinerii, w większości Żydów – autochtonów. Pomógł im założyć Towarzystwo Małych Rafinerów, a wdzięczni członkowie zrobili go swoim prezesem. Na jednym z posiedzeń Towarzystwa, Wieleżyński wyprosił za drzwi pana Hłaskę, przybyłego bez zaproszenia naczelnego dyrektora francuskiego koncernu „Małopolska”, mówiąc: „Panie dyrektorze, my tutaj tak ważnych agentów obcego kapitału nie potrzebujemy i nie możemy przyjmować”.
Jesienią 1929 r., po zamknięciu IX Targów Wschodnich, grupa kapitału austriacko-amerykańskiego podjęła próbę wykupu „Gazoliny”. Oferta dotyczyła wszystkich akcji imiennych. Proponowano za nie nieprawdopodobną sumę, 45–krotnie wyższą od ich wartości nominalnej. W rękach pracowników było w tym czasie 13 500 akcji o wartości nominalnej 1 350 000 zł. Za akcje te otrzymaliby oni 60 mln zł. Cały kapitał zakładowy „Gazoliny” wynosił w tym czasie 3 mln zł. Sytuacja była poważna. Zbliżała się najtrudniejsza próba akcjonariatu „Gazoliny”. Pracownicy zdecydowali: „Nie sprzedajemy!” Było to wielkie zwycięstwo Mariana Wieleżyńskiego i stworzonego przez niego systemu.
W 1937 r., na 25-lecie „Gazoliny”, Marian Wieleżyński wygłosił przemówienie do pracowników firmy zgromadzonych w Borysławiu, mówiąc m.in. : “Naczelną naszą zasadą jest: NIE MA NIEPODLEGŁOŚCI POLITYCZNEJ BEZ NIEZALEŻNOŚCI GOSPODARCZEJ. Niezależność gospodarczą państwa można budować tylko na tysiącach samodzielnych warsztatów pracy niepodlegających obcym rozkazom. Nigdy nie byliśmy z własnej woli pod komendą obcego kapitału, tj. takiego, który ma swój ośrodek dyspozycyjny poza granicami kraju. Nigdy nie wyprowadzaliśmy się z Polski i nigdy nie mieliśmy naszego warsztatu pracy na sprzedaż. Gdy wybiła godzina walki o wolność, prawie wszyscy moi pracownicy pospieszyli do Legionów, ja zaś, pomimo zgłoszenia się zostałem i pracowałem, aby oni po skończonej wojnie mieli do czego wrócić. Fundamentem naszej Spółki jest teza: WSPÓLNA PRACA – WSPÓLNY PLON. Hasło uwłaszczenia robotnika wprowadziliśmy w życie i odsłoniliśmy przed polską myślą społeczną nieznane horyzonty, pełne najpiękniejszych ideałów. (…) Rządzić musi w naszym przedsiębiorstwie sprawiedliwość i poczucie obowiązku, panować zaś gotowość do wzajemnej pomocy. (…) Bez względu na to, co będziemy dalej robili, nigdy marzeniom nie należy stawiać granic, ani na polu technicznym, ani gospodarczym, ani politycznym, byle one wypływały z głębokiego ukochania pracy.”